Jump to content

Tosia i Bonifacy ;)


Wraith

Recommended Posts

Historia Tosii:

Było chłodne popołudnie i do tego zbierało się na deszcz. Nie chciałam wychodzić poza dom. Jednak za namową młodszej siostry, poszłam z nią karmić kaczki. No cóż, tak bywa. Byłam lekko podenerwowana, bo zamiast uczyć się do klasówki, to musze iść w taką pogodę pół kilometra od domu. po około 30 minutach kaczki nakarmione. Więc wracamy. Gdy nagle usłyszałam przerażające miauczenie - jakby krzyk dochodzący z oddali, a znowu tak blisko. Zaczęłam iść w głąb drewnianego mostu. Myślałam, że miauczenie dochodzi z krzaków, które znajdowały się nie daleko. Jednak nie głos dochodził z pod spodu mostu, z szczebli. Weszłam przez barierkę, kucnęłam i moim oczom ukazała się mała główka, pięknego, burego kotka. Nie mogłam podejść i jak go wyciągnąć. Odczekałam 15 min, bo myślałam, że jak będę go wołać sam wyjdzie. Jednak nie, rzuciłam mu trochę chlebka, który zjadł łapczywie. Za chwile pobiegłam do domu i opowiedziałam wszystko mamie. Razem postanowiłyśmy, że zadzwonimy na straż miejską. I tak zrobiłam. Po 20 minutach przyjechało dwóch mężczyzn, zaprowadziłam ich na ten most. Jednak ich reakcje przerosła moje najśmielsze oczekiwania! Jeden z nich, aby kucnąć i sprawdzić, gdzie ten kot jest, przykucnął na chusteczce higienicznej! Zerwali na końcu mostu, jedną deske i stwierdzili, że kotek sam sobie wyjdzie i poszli. Ja też tak myślałam. Jednak kiedy 30 minut później wróciłam tam, on jeszcze miauczał. Wtedy jak najszybciej przybiegłam do domu weszłam w internet i znalazłam numer do weterynarza w mojej miejscowości. Zadzwoniłam. Przyjechał mężczyzna. Od razu próbował kotka wyciągnąć. Próbował około godziny. Niestety nic z tego. Wtedy powiedział, że trzeba zadzwonić na straż pożarną i poprosił o komórkę. Po upływie 15 minut przyjechali strażacy. Niestety połowa z nich była na akcji, bo coś się paliło. Więc nie mieli całego sprzętu. Obiecali, że przyjadą jak najszybciej. I pojechali weterynarz także. To było około 17. Przyjechali o 19. Próbowali go wyciągnąć, nie dali rady. Aż w końcu jeden strażak powiedział "Ja schodzę!" Czyli spuścił się na linie pod most. I tak próbował wyciągnąć kotka udało się dopiero po kilkunastu minutach. Kotek był strasznie wychudzony, ale od razu skory do zabawy, jak tylko znalazł się bezpieczny na ziemi. Weterynarz zabrał go do lecznicy. Pojechałam z nim. Tam okazało się, że trzeba kotka odrobaczyć. I zaszczepić. Gdyż jeszcze, ani razu szczepiony nie był. okazało się również, że jest to około 6-miesięczna kotka i pod tym mostem spędziła około 30-godz. Dlaczego ja nie poszłam szybciej na ten most? Chociaż dobrze, że wogóle poszłam. Po wszystkim przywieźliśmy ją do domu. I tak została z nami. Na imię dostała Tosia Mruga To straszne popołudnie to 23 lutego 2008 roku.

Bonifacy:

Był drugi dzień Świąt Bożego Narodzenia 2007 roku. Było kilka stopni na mrozie. Śniegu nie było. Była godzina 19. Wracałam właśnie z rodzicami od rodziny, gdzie spędziliśmy święta, gdy nagle poczułam, że cos zaczyna się do mnie łasić. Spuściłam wzrok i ujrzałam pięknego biało - burego kotka. Był już dorosłym kotem. Kucnęłam, zaczęłam go głaskać, a że właśnie trzymałam w ręce kawałek słoninki, którą miałam dać dla ptaków. Kotek podszedł jeszcze bliżej i zjadł przysmak ( czy słonina w maleńkiej ilości jest szkodliwa dla kotów? ). Zaczęłam się powoli oddalać. Jednak kotek szedł za mną. Wtedy doszłam do przekonania, że jest bezdomny. Był wychudzony, zimny. Wzięłam go na ręce, , przytuliłam i tak zaszłam z nim do domu. Tam się ogrzał, najadł, wyspał. Na drugi dzień pojechałam z nim do weterynarza. Na szczęście okazał się zdrowym kocurem. Został z nami. Dostał imię Bonifacy.

Link to post
Guest Amethyst
( czy słonina w maleńkiej ilości jest szkodliwa dla kotów? ).

Nie Pogodynko ,nie jest szkodliwa. Ale tylko w bardzo małej ilości i żadko,żadziutko.

Tosia i Bonifacy mieli szczęście ,że trafili na Ciebie Pogodynko :kiss:

Brawa dla odważnego strażaka .

I dla Ciebie Pogodynko ,że nie zostawiłaś biednego kotka na tym moście :kiss:

Piwo się należy !

Link to post
Guest Amethyst
Tosia w czwartek będzie miała zabieg sterylizacji.

Bądż dobrej mysli Pogodynko! Trzymam kciuki za pomyślną sterylkę!

A tym czasem wygłaszcz swoje koty ode mnie mocno! :kiss:

Link to post
jak mała kosmitka.

Popieram ;) Dzisiaj kiedy staneła przed szafką i bylo widac jej tylko główkę w tym kołnierzu, Bonifacy ją zobaczył to nie wiedział gdzie ma uciec. Próbował wskoczyc na lodówkę, ale spadł. I uciekł pod wersalke prawie mu oczy z orbit wyskoczyły jak ją zobaczył :lol-above:

Link to post
Wygłaszcz Tosiunię, jak czuje się po zabiegu?

Wygłaskana ;)

Bardzo dobrze :D Dzisiaj byłysmy na kontoli, dostała dwa zastrzyki, wetka tez spryskała jej ta rane takim lekarstwem, zeby jej to nie swędziało za bardzo. Apetyt ma z wypróżnianiem tez nie ma problemów i odzyskuje siły. Chodzi miałczy usiłuje skakać. A szwy ma rozpuszczalne ;)

Link to post

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.