Jump to content

Samolot


Guśka

Recommended Posts

Podróżowaliście kiedyś samolotem? Jakie są wasze odczucia i wspomnienia?

Jeśli nie podróżowaliście to czy macie jakieś obawy, lęki? Chcielibyście kiedyś przemieszczać się samolotem?

Ja osobiście nigdy nie podróżowałam samolotem, a chciałabym i to bardzo. Nie mam żadnych obaw ani lęków. Można powiedzieć, że podróż samolotem to jedno z moich marzeń.

Link to post

Nie miałem lęku przed swoim pierwszym lotem jednak przy podejściu i lądowaniu kurczowo trzymałem się fotela, nie rozumiejąc jeszcze że turbulencje w dość stabilnych chmurach deszczowych mogą najwyżej przeszkodzić pilotom w dopijaniu kawy. Samolotami rejsowymi latałem 15-20 razy, trudno mi przypomnieć sobie dokładną liczbę, zazwyczaj wybierając linie WizzAir oraz dwukrotnie nieistniejące już (na szczęście?) Central Wings.

Poza tym niedawno rozpocząłem szkolenie do prywatnej licencji i jestem mniej więcej w połowie drogi do ukończenia. Pamiętam że w ogóle nie bałem się swojego pierwszego lotu w miejscu 'kapitana', oczywiście pod nadzorem czujnego instruktora. Z czasem przeszedłem przez kilka losowych lub zamierzonych sytuacji w których łatwo spanikować i runąć o ziemię jak cegła, pojawiły się ociekające adrenaliną momenty które najpierw wystraszyły a następnie zacementowały w głowie wiedzę która pozwala się nie bać następnym razem.

Mam zwyczaj pokazywać tego typu filmy osobom które niedługo gdzieś lecą :)

Link to post

Samolotem fruwałem sobie już nie raz, nie dwa. Głównie z rodzicami na jakieś wczasy. Czy się bałem? Niezbyt, nie ma czego. Samoloty mają najmniej wypadków, a jak już mają, to w większości przypadków ludzie giną na miejscu, więc... ^^ Lipne w samolotach jest to, że jest strasznie mało miejsca między fotelami na nogi, a moje potrzebują sporo miejsca... xD Za to czas podróży wszystko wynagradza. No i widoki, nie ważne, czy to nocą, czy przez dzień - zawsze fajne. :)

Link to post
  • 2 weeks later...

Nie miałam jeszcze okazji, ale jak takowa zaistnieje, to nie wiem czy się odważę. Przeraża mnie jedno, w razie niebezpieczeństwa nie mogę "wyjść" z samolotu...Jednak z drugiej strony wydaje mi się, że nie jest to bardzo ryzykowne - myślę, że w wypadkach samochodowych rocznie ginie więcej osób, z tym że przy wypadku samolotu zazwyczaj giie jednorazowo wiele ludzi, jest to bardzo nagłaśniane i dlatego robi tak ogromne wrażenie, budzi strach.

Link to post
  • 2 months later...
  • 2 months later...

Nie miałem lęku przed swoim pierwszym lotem jednak przy podejściu i lądowaniu kurczowo trzymałem się fotela, nie rozumiejąc jeszcze że turbulencje w dość stabilnych chmurach deszczowych mogą najwyżej przeszkodzić pilotom w dopijaniu kawy. Samolotami rejsowymi latałem 15-20 razy, trudno mi przypomnieć sobie dokładną liczbę, zazwyczaj wybierając linie WizzAir oraz dwukrotnie nieistniejące już (na szczęście?) Central Wings.

Poza tym niedawno rozpocząłem szkolenie do prywatnej licencji i jestem mniej więcej w połowie drogi do ukończenia. Pamiętam że w ogóle nie bałem się swojego pierwszego lotu w miejscu 'kapitana', oczywiście pod nadzorem czujnego instruktora. Z czasem przeszedłem przez kilka losowych lub zamierzonych sytuacji w których łatwo spanikować i runąć o ziemię jak cegła, pojawiły się ociekające adrenaliną momenty które najpierw wystraszyły a następnie zacementowały w głowie wiedzę która pozwala się nie bać następnym razem.

Mam zwyczaj pokazywać tego typu filmy osobom które niedługo gdzieś lecą :)

Zazdroszczę bardzo. Zostanie pilotem to moje skryte marzenie, niestety bardzo przeszkadza w tym mój lęk przed samolotami. Nie inaczej, jestem pod tym względem sprzecznością, bo latanie niesamowicie mnie fascynuje (oglądam nałogowo program "Katastrofa w przestworzach", mnóstwo o tym czytam a wcześniej pracowałam też w liniach lotniczych przy odprawach i "boarding") a z drugiej strony każdy lot to dla mnie niesamowita ilość stresu, wewnętrzna panika i obserwowanie dosłownie każdego ruchu maszyny - czy przypadkiem się za bardzo nie przechyla, nie za mocno trzęsie... Muszę co chwilę patrzeć w okienko czy ziemia "jest na swoim miejscu", przy starcie i lądowaniu, kiedy samolot skręca i się przechyla mam serce w gardle, nie mówiąc już o turbulencjach, wchodzeniu w chmury, kiedy nic nie widać itd. Jednocześnie wiem, że to całkowicie normalne i że kompletnie nie ma się czym przejmować, bo pilot jest w stanie się wykaraskać z naprawdę trudnych sytuacji i katastrofa maszyny to bardzo rzadko spotykana sprawa. Bez porównania z tysiącami wypadków samochodowych w których ginie mnóstwo osób.

Nie potrafię do końca wytłumaczyć, jak to możliwe, że tak bardzo fascynuję się lotnictwem, które jednocześnie wzbudza mój strach.

Ogólnie leciałam dokładnie 7 razy, zawsze po Europie. Najkrótsze moje loty trwały nieco ponad godzinę, najdłuższy 3,40h.

Link to post

Strach przed lataniem jest jak najbardziej zrozumiały. Nie mamy skrzydeł, natura nie przystosowała nas nawet do podróżowania w metalowej skrzynce po autostradzie, a co dopiero mówić o prędkościach dochodzących do M1.0 bez gruntu pod nogami. Pilot który nigdy nie odczuwa lęku w powietrzu prawdopodobnie jest wariatem i jego miejsce jest na ziemi. Przypomniały mi się dwie sytuacje, pierwsza miała miejsce kilka miesięcy temu na kilka sekund przed uziemieniem. Na wysokości 10-20m nad pasem nagły podmuch wiatru (tzw. uskok) w ułamku sekundy przechylił maszynę o około 20 stopni w prawo i do przodu, bardzo niebezpieczna sytuacja z tej fazie lotu. Musiałem szybko zadecydować czy powinienem zaniechać lądowania i jak najprędzej wznieść się na bezpieczną wysokość, czy kontynuować. Na szczęście udało mi się ustabilizować maszynę i uziemiłem ją bez problemu, ręce drżały mi jeszcze po wyjściu na płytę ale wiedziałem że zrobiłem to co powinienem. Druga, trochę mniej dramatyczna sytuacja miała miejsce kilka tygodni temu podczas ćwiczeń na kręgu w godzinach szczytu. Kontroler wyraźnie zestresowanym tonem ostrzegł nas przed drugą maszyną pędzącą w naszym kierunku na dziesiątej, spojrzałem w lewo i ujrzałem ogromny dwusilnikowy liniowiec kilka sekund od nas. Dawno nie dostałem takiej dawki adrenaliny, byłem bliski paniki jednocześnie widząc że między nami jest co najmniej kilkadziesiąt stóp separacji z pionie i kolizja jest niemożliwa. Przez kilka następnych minut serce waliło niemalże równo z obrotami silnika, moja wydajność zauważalnie się pogorszyła ale obyło się bez kolejnych incydentów.

Przykład uskoku wiatru w nieco większej skali

Od wielu lat latam na symulatorach komputerowych i myślę że to w ogromnym stopniu pomaga mi opanować emocje i stres związany z lotem. Dziś największym problemem jest dla mnie trema przy komunikacji radiowej - coś czego na symulatorze praktycznie nigdy nie ćwiczyłem.

Jeszcze jedno - jako dziecko fascynowały mnie burze ale jednocześnie panicznie się ich bałem, podobna sytuacja do Twojej. Strach zanikł z czasem, gdy nabrałem trochę wiedzy o tym co tak naprawdę dzieje się podczas burzy i co wzbudza ten lęk :)

Link to post

Maurycy, a'propos pierwszego filmu to pamiętam kilka dni przed moim pierwszym lotem jak moi koledzy z studiów mnie straszyli. przez cały tydzień mówili tylko o katastrofach lotniczych, o spadaniu, rozbijaniu się, wybuchaniu itd. :D Myślałam, że zwariuję. Co najciekawsze moje dwa pierwsze lot były idealne i podczas tych pierwszych najmniej się bałam (później było już tylko gorzej :D)

Strach przed lataniem jest jak najbardziej zrozumiały. Nie mamy skrzydeł, natura nie przystosowała nas nawet do podróżowania w metalowej skrzynce po autostradzie, a co dopiero mówić o prędkościach dochodzących do M1.0 bez gruntu pod nogami. Pilot który nigdy nie odczuwa lęku w powietrzu prawdopodobnie jest wariatem i jego miejsce jest na ziemi. Przypomniały mi się dwie sytuacje, pierwsza miała miejsce kilka miesięcy temu na kilka sekund przed uziemieniem. Na wysokości 10-20m nad pasem nagły podmuch wiatru (tzw. uskok) w ułamku sekundy przechylił maszynę o około 20 stopni w prawo i do przodu, bardzo niebezpieczna sytuacja z tej fazie lotu. Musiałem szybko zadecydować czy powinienem zaniechać lądowania i jak najprędzej wznieść się na bezpieczną wysokość, czy kontynuować. Na szczęście udało mi się ustabilizować maszynę i uziemiłem ją bez problemu, ręce drżały mi jeszcze po wyjściu na płytę ale wiedziałem że zrobiłem to co powinienem. Druga, trochę mniej dramatyczna sytuacja miała miejsce kilka tygodni temu podczas ćwiczeń na kręgu w godzinach szczytu. Kontroler wyraźnie zestresowanym tonem ostrzegł nas przed drugą maszyną pędzącą w naszym kierunku na dziesiątej, spojrzałem w lewo i ujrzałem ogromny dwusilnikowy liniowiec kilka sekund od nas. Dawno nie dostałem takiej dawki adrenaliny, byłem bliski paniki jednocześnie widząc że między nami jest co najmniej kilkadziesiąt stóp separacji z pionie i kolizja jest niemożliwa. Przez kilka następnych minut serce waliło niemalże równo z obrotami silnika, moja wydajność zauważalnie się pogorszyła ale obyło się bez kolejnych incydentów.

No właśnie, tego typu problemów się boję. Tym bardziej, że w powietrzu bardzo drobna rzecz może pociągnąć za sobą całą lawinę innych wydarzeń i doprowadzić do katastrofy. Były przypadki katastrof po tym jak jakiś owad zrobił sobie gniazdko w rurce, która wskazuje pilotom prędkość samolotu (niestety nie wiem jak to się fachowo nazywa po polsku), albo źle przeprowadzonych napraw, lodu zgromadzonego na skrzydłach, który niszczył silniki...

Drobna rzecz potrafi nieraz doprowadzić do ogromnej desorientacji pilota. Potrzeba naprawdę dużo profesjonalizmu i idealna umiejętność kontroli nad własnym ciałem. Nie każdy może być pilotem.

Jeszcze jedno - jako dziecko fascynowały mnie burze ale jednocześnie panicznie się ich bałem, podobna sytuacja do Twojej. Strach zanikł z czasem, gdy nabrałem trochę wiedzy o tym co tak naprawdę dzieje się podczas burzy i co wzbudza ten lęk :)

Masz rację, dlatego właśnie staram się jak najwięcej dowiedzieć o funkcjonowaniu samolotu i ogólnie o lataniu. Być może z czasem jak będę miała większą wiedzę to i strach zniknie. Mam nadzieję.

Link to post

No właśnie, tego typu problemów się boję. Tym bardziej, że w powietrzu bardzo drobna rzecz może pociągnąć za sobą całą lawinę innych wydarzeń i doprowadzić do katastrofy. Były przypadki katastrof po tym jak jakiś owad zrobił sobie gniazdko w rurce, która wskazuje pilotom prędkość samolotu (niestety nie wiem jak to się fachowo nazywa po polsku), albo źle przeprowadzonych napraw, lodu zgromadzonego na skrzydłach, który niszczył silniki...

Drobna rzecz potrafi nieraz doprowadzić do ogromnej desorientacji pilota. Potrzeba naprawdę dużo profesjonalizmu i idealna umiejętność kontroli nad własnym ciałem. Nie każdy może być pilotem.

Chodzi o rurkę Pitota, jest bardzo podatna na zapchanie/oblodzenie i dla bezpieczeństwa większe maszyny mają ich dwie lub więcej. Oblodzenie tej rurki (lub obu) prawdopodobnie doprowadziło do katastrofy lotu 447 sprzed czterech lat.

pitot-tube.jpg

Temat psychologii i medycyny jest znany w lotnictwie jako 'human factors', ciekawa lektura nawet jeśli ktoś nie ma zamiaru zostać pilotem :)

Link to post

Chodzi o rurkę Pitota, jest bardzo podatna na zapchanie/oblodzenie i dla bezpieczeństwa większe maszyny mają ich dwie lub więcej. Oblodzenie tej rurki (lub obu) prawdopodobnie doprowadziło do katastrofy lotu 447 sprzed czterech lat.

pitot-tube.jpg

Temat psychologii i medycyny jest znany w lotnictwie jako 'human factors', ciekawa lektura nawet jeśli ktoś nie ma zamiaru zostać pilotem :)

Dokładnie, to o tą rurkę mi chodziło. Ostatnio oglądałam program o katastrofie lotu Birgenair 301. To właśnie o tym jak jakiś zwierzaczek zatkał tę część i przez to wskaźnik prędkości nie działał. Do tego kilka drobnych błędów załogi i ogromna katastrofa.

http://www.youtube.com/watch?v=_pivXivi_nk

Link to post
  • 6 months later...

Generalnie najbezpieczniejszym miejscem w dużym samolocie pasażerskim jest przód - w większości wypadków maszyna najpierw uderza o ziemię ogonem gdy pilot próbuje zminimalizować siłę oderzenia zwiększonym kątem natarcia, to naturalna reakcja. Chyba że mowa o kontrolowanym locie w teren, gdy nikt nie pomyślał o tej górze przed nami aż do ostatniej chwili. Wtedy giniemy jako pierwsi, ale reszta pasażerów też ma marne szanse.

Link to post
  • 3 months later...

Ta sama tendencja wzrostowa co u mnie? :D Im więcej "miłych niespodzianek" na pokładzie tym większy strach. Po kolejnych dwóch lotach które przebyłam od ostatnich postów stwierdzam, że wcale mi się nie poprawia :D Ostatnim razem miałam nawet przyjemność lecieć razem z rodzicami (tak to zawsze fruwałam sama) i też nic mi to nie pomogło, jedynie mocna tabletka nasenna daje radę ;)

Link to post

Kiedyś przelatywałem nad lotniskiem, na którym godzinę później przy lądowaniu zginęły dwie osoby, nieciekawe uczucie, ale to są bardzo rzadkie sytuacje. Codziennie chodzę po ulicach na których ginie nieporównywalnie więcej osób. Szczerze mówiąc w samolocie czuję się bezpieczniej niż wracając z uczelni do domu.

Link to post

Create an account or sign in to comment

You need to be a member in order to leave a comment

Create an account

Sign up for a new account in our community. It's easy!

Register a new account

Sign in

Already have an account? Sign in here.

Sign In Now
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.